[Wikipl-l] Wolnosc Wikipedii (odpowiedz - dlugie)

Daniel Koć kocio w linuxnews.pl
Sob, 25 Lut 2006, 15:08:41 UTC


kacproch22 w o2.pl napisał(a):

Czesc! Pozwol, ze ci odpowiem, bo sadze, ze w tym liscie zebralo sie 
kilka waznych, charakterystycznych rzeczy, ktore trzeba wyjasnic:

> Nie mam zamiaru mówić, że Pietras jest święty - takich podobno nie ma wśród 
 >śmiertelników. Wiem o jego wielokrotnych wybrykach, jednak trzeba też 
dostrzec,
 >jak świetnym jest wikipedystą, że bierze udział w sortowaniu stubów, 
pracuje nad
 >drogami i autostradami, wita nowych użytkowników, miał świetne wyniki 
w WikiRPG,
 >stworzył kilka portali. Jego pisanie artykułów o Kurowie można uznać 
za niegroźne

Oczywiscie, ze ma swoj dobry wklad. Ale kiedy ktos nie umie 
wspolpracowac z innymi i nie umie sie wycofac, to jest problem. A kiedy 
sprawa wychodzi spoza grona kilku zainteresowanych i utrzymuje sie przez 
jakis czas, to jest juz powazny problem.

> Nie znam dobrze afery Kwietnia, więc nie mogę dokonywać porównań. Mimo tego 
 >uważam, że sposób w jaki niektórzy wikipedyści traktują Pietrasa 
podważa zarówno
 >wolność Wikipedii, jak i prawa człowieka.

Ja akurat znam. =} Tez mial swoj dobry wklad - inaczej po prostu tak 
dlugo by sie nie utrzymal. Na dodatek nie dalo sie go przegadac - mial 
niespozyta energie do wyklocania sie o swoje i wytykania jak to sie na 
niego uwzieli. W efekcie praktycznie cala swiadoma ekipa Wikipedystow 
byla chcac-niechcac wciagnieta w rozstrzyganie czy go "bronic jak 
honoru", czy "uwalic drania". Atmosfera stala sie nieznosna, bo jedna 
osoba spowodowala podzial listowiczow i innych interesujacych sie 
rozwojem Wikipedii na dwie warczace na siebie nawzajem czesci.

Naprawde trudno bylo to ocenic obiektywnie, poniewaz od pewnej chwili 
temat wywolywal za duzo emocji i zdarzaly sie czeste wpadki, czyli 
glupie wypowiedzi, ktore eskalowaly spor. W dodatku robil sie powazny 
klincz, poniewaz do sporow o samego Kwietnia i "metasporow" o to, jak go 
oceniac, dochodzily jeszcze "metametaspory", czyli klotnia o przekonania 
na temat Wikipedii ("powinno sie", "nie wolno") i o przekonania w ogole 
(czyli czysta filozofia zyciowa). W takich sprawach oczywiscie znacznie 
trudniej ustapic, bo mozna sobie darowac, ze _ktos zrobil_ to czy sio, 
ale nigdy to, ze _ja uwazam_ tak czy siak! No i zrobila sie cala 
piramida problemow.

I wtedy sobie uswiadomilem, ze wpadlismy w bledne kolo. Problem z 
Kwietniem w istocie nie polegal wcale na jego edycjach, ale na zdolnosci 
do wciagania ludzi w masowy, silnie antagonizujacy spor, ktorego on 
stawal sie centrum. Ostatecznie udalo sie jakos opanowac sytuacje, ale 
uwierz mi - bylo naprawde goraco.

***

Z Pietrasem sytuacja sie powtarza niemal modelowo: sam Pietras i jego 
edycje niespecjalnie mnie interesuja, ale sprawa wyszla juz poza krag 
kilku zainteresowanych osob (w tym administratorow), czyli etap I mamy z 
pewnoscia za soba, a weszlismy w etap II, czyli powszechna debate nad 
tym co z nim zrobic. Pojawiaja sie juz zwiastuny III etapu, czyli bitwy 
na przekonania ("wolność Wikipedii, prawa człowieka" itp.)... To jest 
dopiero ten naprawde grozny etap, ktory zwiastuje duze klopoty dla 
kazdego projektu.

Oczywiscie spory istnieja i beda istniec, ale samo oto, ze za dlugo 
trwaja i za wiele osob wciagaja, potrafi byc problemem samym w sobie, bo 
ludziom puszczaja nerwy. Owszem, tylko tej garstce, ktora siedzi na 
liscie, na IRC-u, udziela w dyskusjach i glosowaniach, i w rozny sposob 
sie angazuje w rozwoj projektu jako calosci, a nie tylko pojedynczych 
hasel (czyli faktycznie szersze grono niz formalni administratorzy). Ale 
ta garstka ma istotna role, bo organizuje wielu innym prace i ma realna 
szanse na kierowanie projektu w te czy inna strone.

> Ja również zapewne zostanę za ten tekst zaatakowany. Nie boję się tego, bo mam 
 >na sumieniu nieco mniej wiki-grzechów niż Pietras i może nie będziecie 
się mieli
 >z czego wyśmiewać w moich edycjach i wypowiedziach. Sądzę jednak, że 
podjąłem
 >właściwą decyzję, nie tyle broniąc Pietrasa, co broniąc Wikipedii, 
która dąży
 >do bycia klubem dla wybranych. A Pietras ma charakter, jaki ma; 
poglądy, jakie
 >ma, ale dokonania są rzeczą bezwzględną i naprawdę proszę o 
wyrozumiałość dla niego.

Nie martw sie, nie bede nikogo atakowac za przekonania. Nie zajmujemy 
sie tez spowiedzia, ani nie jestesmy klubem Masztalskiego, zeby sie tu 
wspolnie smiac. To po prostu nie jest istotne i nie ma sie nad czym 
rozdrabniac.

Dokonania Pietrasa sa rzecza bezwgledna, ale rownie latwo zauwazyc, jak 
nie potrafi wspolpracowac z innymi i staje sie zarzewiem kolejnego 
duzego konfliktu, ktory nie powinien miec miejsca.

Opisalem mechanizm, jak do tego dochodzi, i chyba wyraznie widac, jak 
obrona edycji pojedynczego Wikipedysty moze wywolac Wojne Swiatow. Na 
dobra sprawe nikt nie wie, dlaczego akurat te osoby potrafia tak 
antagonizowac, a setki innych jakos nie wywoluja takich walk, ale 
szukaniem przyczyn mozna sie zajac na spokojnie potem, zeby sie ich 
ustrzec na przyszlosc, a na biezaco wystarczy zwazac na skutki.

Byl Kwiecien, i wydawalo sie, ze to najwazniejszy problem Wikipedii. 
Teraz jest Pietras i zaczyna wywolywac podobne emocje. Ale w 
rzeczywistosci sa to tylko irytujace epizody, a problemy sa glebsze i 
znacznie wazniejsze. Problem Kwietnia maskowal tylko kwestie zmiany 
modelu "klubu", ktory sie zrobil, w bardziej otwarta spolecznosc Wikipedii.

Paradoksalnie, znikniecie tego bezwzglednego bojownika o wolnosc 
Wikipedii spowodowal, ze wybor kolejnych adminow, checkuserow itp. 
przebiega sprawniej niz kiedy tu trollowal, a wiec latwiej dzieli sie 
"wladze". Znow tez wzroslo zaufanie i zyczliwosc do innych Wikipedystow, 
mniej jest emocji, a wiecej rzeczowych dyskusji, nie ma tez wyraznego 
frontu podzialu.

Nie wiem, jakie rzeczywiste problemy moze maskowac problem Pietrasa 
(moze jakies wazne, a moze tylko takie codzienne), ale jestem pewien, ze 
  wolnosc Wikipedii - jakkolwiek pojmowana - nie sprowadza sie do jego 
wolnosci uczestniczenia w tym projekcie.

Bedzie na pewno jeszcze niejedna podobna sprawa (w naturalny sposob 
ciagna do zbiorowisk ludzi, a my jestesmy jednym z wyrazniejszych), ale 
pilnowanie, zeby pojedyncze osoby nie zdolaly wywolac totalnej burzy, to 
tylko jeden z problemow do zalatwienia. Nie ma co sie tak angazowac, ta 
energia jest potrzebna do wielu innych zadan.

Pozdrawiam!

Daniel Koć (czyli Wikipedysta kocio)

-- 
Bo po to jest się krewnym nasion i korzeni,
by to, co się zmienia, w niezmienne zamienić.



Więcej informacji o liście dyskusyjnej WikiPL-l